Catherine
Co ja mam robić?! Jest strasznie późno, a ja utknęłam w jakimś mieście… I jeszcze ta moja nieśmiałość.. Może, gdyby nie to, zapytałabym jakiegoś człowieka, czy mogę przenocować.. Jednak.. Spać na ławce i to samej też jest niebezpiecznie.. Przecież, tylu złych, brutalnych i myślących tylko o jednym ludzi kręci się w każdym mieście, czy w tym przypadku w miasteczku. Ale, trzeba myśleć pozytywnie. Muszę znaleźć tylko, miejsce. Jakąś ławkę czy coś.. Jak już zasnę, to przestanę myśleć o tym co złego może mi się stać..
Godzina, łażenia na nic.. Czy tu kurde nie ma ławek?! Więc, pozostaje mi spać na chodniku. Zauważyłam, z daleka, coś jakby spore osiedle.. Dużo palących się świateł w blokach. Tam, powinno być dobrze, przy osiedlach, zawsze są ławki, a nawet jeśli nie ma, to jeśli ktoś mnie zaatakuje, wystarczy krzyknąć i usłyszy mnie spora liczba osób! Skierowałam się więc w tamtą stronę. Wydawało się niedaleko, lecz był to spory kawałek drogi. Moje nogi nie wytrzymywały, pod ciężarem mojego zmęczonego ciała. Widziałam dwie czy trzy grupy, a każdy z nich patrzył się na mnie jak na jakąś nic nie wartą bezdomną.. Znalazłam wolą ławkę pod jakimś blokiem, usidłam na niej i zapłakałam. Nagle poczułam zimną dłoń na moim karku. Gwałtownie się odwróciłam i…… Zatkało mnie! Był to chłopak z pociągu, lecz wyglądał zupełnie inaczej.. Miał zupełnie zwykłe ubranie, lecz największe wrażenie, zrobiła na mnie jego fryzura. Miejsce, naczesanych w górę włosów, postawionych na żel, zajęła zwykła grzyweczka i ful-cap. Był, teraz jak zwykły chłopak. W tej wersji, był o wiele ładniejszy, co jeszcze bardziej mnie onieśmieliło..
-Mogę ci jakoś pomóc? –usłyszałam jego ciepły miły głos. Ja jak zwykle, nie powiedziałam słowa. Nie chciałam, żeby widział mnie taką. Wstałam, lecz zachwiałam się i prawie upadłam, lecz on złapał mnie.
-Puść mnie proszę… -Zrobił to co mu rozkazałam, puścił a ja wywaliłam się na chodnik. –Zwariowałeś?!
-Sama chciałaś, żebym puścił.. –Rzucił mi nieprzyjemne spojrzenie. –Żegnaj… -Skierował się w kierunku wejścia do jednego z bloków. Chciałam, krzyknąć za nim.. Naprawdę potrzebowałam jego pomocy. Jednak, jak zwykle się zahamowałam… Czemu? BO ON MI SIĘ PODOBA! A w tedy zawsze robię z siebie idiotkę.. Znów poczułam, jak łzy płyną mi po policzkach. Uszłam z bólem parę kroków, gdy ktoś zakrył mi usta ręką.
-Spokojnie, nic ci nie grozi..-mówił do mnie jakiś facet. Żyłam ciałem, ale wewnętrze już dawno umarłam ze strachu. I w tedy zjawił się on.
-Odwal się od niej!
-Bo co mi zrobisz małolacie?! –Chłopak zamilkł. –Ona jest moja, a ty nic na to mały nie poradzisz..
-Poradzę…-uderzył go.
-Ostrzegałem, żebyś nie podskakiwał młody… Ale teraz za późno.. –Puścił mnie i rzucił się na przeciwnika, a ja upadłam. Bałam się robić jakikolwiek ruch. Mój ‘rycerz’ wyraźnie przegrywał. Został powalony na kolana. Zaczęłam krzyczeć, z nadzieją, że ktoś usłyszy i przyjdzie z pomocą…
-Zamknij się mała! –kopnął mnie w brzuch, tak mocno, że zaczęłam pluć krwią. Po chwili jednak padł, uderzony od tyłu, przez mojego wybawcę…
-Nic ci nie jest?!
-Często, ryzykujesz życie dla kogoś kogo ledwo znasz?
-Nie -Podał mi rękę i pomógł wstać.–Ale dla tak pięknej dziewczyny, postanowiłem zrobić wyjątek -Spojrzał mi w oczy i pocałował. W tej chwili z nieba zaczęły spadać krople deszczu. Z każdą chwilą było ich coraz więcej, a ż przerodziły się w ulewę z prawdziwego zdarzenia. A my trwaliśmy w pocałunku.
-Panno Catherine.. Pan Sykes prosi panią do tańca.. Zgodzi się pani na tę propozycję? –zapytał, gdy oderwał się ode mnie, z powodu braku powietrza.
-Tak, jeśli.. Pan, Sykes zdradzi mi swoje imię…
-Moje imię nie jest tajemnicą… Nathan…-uśmiechnął się. –Myledy…-podał mi dłoń, do tańca. Przytuliłam się do niego i dosłownie odleciałam w inny świat. Przypomniałam sobie mój bal z przed dwóch lat. Kiedy poraz kolejny zawiodłam się na moim chłopaku. Jednak, czułam, że Nathan jest inny niż cała reszta... Dałam się pomieść moim uczuciom do niego.. Mimo, że prawie go nie znałam... Miałam gdzieś to, że jestem cała przemoczona, czy to, że zostałam pobita.. Nie wiem jak długo trwała ta chwila, gdyż szybko straciłam poczucie czasu. Prawie zasnęłam w jego ramionach, a on widząc to zaczął kołysać się wolniej, aż w końcu podniósł mnie i zaniósł do swojego mieszkania. Słyszałam jak rozmawia z jakąś kobietą.. To zapewne jego mama. Potem otworzył drzwi i ułożył mnie na łóżku.
-Śpij dobrze…-pocałował mnie w czoło.-Musisz odpocząć.. –Wstał i chciał wyjść z pokoju, lecz ja złapałam go za rękę.
-Zostań…-wyszeptałam na wpół śpiąca. Spełnił moją prośbę i położył się obok mnie.
___________
Monia :D
niedziela, 23 czerwca 2013
czwartek, 20 czerwca 2013
Rozdział drugi
Siedziałam na kanapie w mieszkaniu.
Próbowałam zająć się czytaniem, ale za bardzo martwiłam się o Catherine.
Dzwoniła do mnie, ale było to jakieś trzy godziny temu. Ba, nie dzwoniła nawet
ze swojego telefonu.
Postanowiłam nie zaśmiecać sobie głowy zmartwieniami,
tylko wstałam z kanapy i poszłam do swojego pokoju. Ubrałam się w różową,
obcisłą sukienkę w cętki, która ledwo zakrywała moje pośladki. Zrobiłam lekki makijaż
i wyszłam z domu. Wsiadłam do samochodu i pojechałam do najbliższego klubu.
Chciałam się trochę zabawić. Nie, nie jestem
dziwką. Miałam ochotę się trochę odstresować i potańczyć. Weszłam na parkiet
poruszając się w rytm muzyki. Było kilku przystojniaczków, nie powiem. Tańczyłam chyba z pięcioma, ale byłam już tak
zmęczona, że postanowiłam napić się czegoś przy barze i pojechać do domu. Mam
tylko nadzieję, że gliny mnie nie złapią. Sprawdziłam godzinę. Już trzecia?!
Niemożliwe… Ciekawe, co u Cat…?
Usiadłam na wysokim krześle i zamówiłam
małego drinka. Obok mnie siedział bardzo dobrze zbudowany przystojniak.
- Hej – powiedział z uśmiechem. Odwzajemniłam
go i napiłam się mojego napoju. – Jak ci na imię, piękna? – Zarumieniłam się.
- Annette. – Podałam mu rękę, którą ucałował.
– A ciebie jak nazywają?
- Jestem Bill.
Gadaliśmy dość długo, a ja wypiłam chyba dziesięć
drinków. W końcu poczułam potrzebę, więc przeprosiłam Billa i poszłam do
toalety. Załatwiłam, co miałam załatwić, poprawiłam trochę makijaż i wróciłam
do mojego „adoratora”.
- Więc na czym skończyliśmy? – zapytałam
sącząc mój napój. Rozmawialiśmy o moich studiach, kiedy poczułam, że kręci mi
się w głowie.
- Przepraszam, Bill, ale chyba powinnam iść
do domu. Moja przyjaciółka się pewnie martwi – jeżeli w ogóle wróciła – i do
tego jestem już troszkę śpiąca. – Uśmiechnęłam się do niego przepraszająco.
- Mieszkasz daleko? Może cię odprowadzę, a
jutro wrócisz po samochód? Oczywiście, tylko jeśli chcesz – powiedział uśmiechając
się szelmowsko. Pokiwałam głową na znak zgody. Byłam coraz bardziej zmęczona.
Bill
objął mnie ramieniem w talii i wyprowadził z klubu. Zaczęliśmy iść. Chciałam mu
powiedzieć, że do mnie idzie się w zupełnie inną stronę, ale nie miałam na tyle
sił. Doszliśmy do ciemnej uliczki Oczy same mi się zamknęły. Ledwo powłóczyłam nogami, ale Bill podniósł
mnie. Usłyszałam szyderczy śmiech bruneta. Zorientowałam się, o co chodzi.
Facet podał mi pigułkę gwałtu!
Chciałam krzyknąć, uciec, bić się z nim,
cokolwiek, ale… byłam sparaliżowana! Słyszałam wszystko, byłam świadoma, lecz
nie mogłam się ruszyć. W co ja się wpakowałam…
Z oddali usłyszałam kilku mężczyzn. No pięknie,
po prostu świetnie!
- Bill, niezłą sztukę wyhaczyłeś, szacun,
stary! – krzyknął jeden z nich. Niech to będzie szybkie i bezbolesne, błagam…
Poczułam, jak ktoś łapie mnie za podbródek. To chyba ten, który nazwał mnie „niezłą
sztuką”. – Hej, piękniutka, zabawimy się? – Normalnie, to utrąciłabym takiemu
ręce i jaja, ale, że znajdowałam się w takiej, a nie innej sytuacji…
Jeden z mężczyzn odsunął drzwi od samochodu,
a Bill położył mnie na podłodze auta. Niech to się skończy, uśpijcie mnie na
ten moment, czy coś…
Któryś z nich położył rękę na moich kostkach
i zsunął mi moje szpilki. Zaczął posuwać się dalej. Pomasował moje kolano. Uch,
gdybym miała taką możliwość, to pewnie bym zwymiotowała. Przesunął swoją dłoń
jeszcze wyżej, znajdował się już na udzie, zjechał na chwilę na podudzie, by
tylko bardziej mnie upokorzyć. Chciało mi się płakać ze wstydu i strachu. Jego
ręka przeszła już pod moją sukienkę. Z jednej strony dobrze, że była obcisła,
bo facet miał pewne problemy, ale z drugiej źle, bo wsunął rękę między moje
nogi. Ubranie mi się podwinęło, gość przesunął rękę na mój brzuch zahaczając przy
tym gumkę od moich majtek. Zabijcie mnie, błagam! Mężczyzna był już przy moim
staniku, prawie złapał moją pierś, ale jego ręka nagle zniknęła, ktoś go ode
mnie odciągnął. Usłyszałam szarpaninę, przekleństwa i krzyki.
Po paru minutach zorientowałam się, że moi
oprawcy leżą na ziemi, najprawdopodobniej ze zmasakrowanymi twarzami. Gdybym
mogła, odetchnęłabym z ulgą.
Mój wybawca wyciągnął mnie z auta, usadowił w
innym samochodzie i odjechał. Zasnęłam…
_________
Rozdział drugi by Agata :D
Wiem, troszkę drastyczny. Przepraszam, że musieliście czekać tyle czasu, ale miałam pewne problemy z internetem i tata zabrał mi laptopa.
Rozdział trzeci ukaże się w wykonaniu Moniki - Catherine już wkrótce.
I love you all!
Agata ;*
piątek, 14 czerwca 2013
Rozdział pierwszy
Catherine
Mieszkam
w Londynie już od dwóch miesięcy, a w sumie prawie nie znam tego miasta. Dziś
Annette poszła na uczelnię, a ja postanowiłam poznać trochę okolicy. Ktoś
polecił mi, żeby zobaczyć coś poza Londynem, wybór niesamowity, lecz dostać się
tam można tylko pociągiem. Nie lubię pociągów! Ale, coś mnie ciągnęło, żeby
zobaczyć kawałek kraju, w którym od pewnego czasu mieszkam.
Kupiłam
bilet i ruszyłam w stronę mojego pociągu, gdy zauważyłam chłopaka siedzącego na
ławce i przewracającego w dłoniach telefon. Zaintrygował mnie jego wygląd.
Wyglądał jak milion dolarów, a po najnowszym modelu telefonu i markowych butach
za kupę kasy można by powiedzieć, że miałam rację. Tylko, co dziany chłopczyk
robił na stacji kolejowej? Czekał, na mój pociąg… Siadłam obok, lecz w pewnej
odległości. Włożył telefon do kieszeni. Popatrzył się na mnie dziwnie, z lekkim
grymasem, lecz po chwili na jego twarzy pojawił się uśmiech. Wstał, a jego
telefon wypadł z kieszeni.. On najwyraźniej tego nie zauważył, nie cofnął się.
Miał drugi? Podniosłam go.
- Ej! Zaczekaj! – Nie goniłam go, bo zdałam sobie sprawę, że czekał na ten sam pociąg. Gdy nadjechał wsiadłam do środka jako ostatnia, by go znaleźć... nie udało mi się. Może jednak się pomyliłam? Siadłam w pustym przedziale i postanowiłam zadzwonić do Annette, by powiedzieć jej, gdzie jestem. Nie miałam niestety żadnej kasy na koncie. I wtedy przypomniałam sobie o telefonie tamtego chłopaka. Nikt nie musi wiedzieć, że go używałam, a on przecież nawet się nie przejął tym, że go zgubił!
- Hej! – przywitałam się słysząc głos przyjaciółki w słuchawce.
- No hej! Gdzie się włóczysz? Ja już dawno w domu, a ciebie nie ma.
- Postanowiłam zobaczyć kawałek świata! Jestem na małej wycieczce, ale to nie ważne! Opowiadaj mi tu zaraz, jak na uczelni?
- Całkiem fajnie. Wiesz dziś... – Zaczęła, ale przerwałam jej.
- Ja miałam na myśli jakiegoś fajnego faceta! Masz już kogoś na oku?
- Jest paru przystojniaków, nie powiem, że nie ma wyboru, ale ja się miałam przecież uczyć, a nie rozglądać za mężem!
- No, ale chcesz być potem starą panną z kotami?! Co ci po wykształceniu, jak będziesz sama…? -Zobaczyłam, przed sobą tego chłopaka. Siedział naprzeciw mnie i się uśmiechał.
- No, ale ty jesteś sama… Więc dlaczego przejmujesz się mną bardziej niż sobą? – Nie odpowiedziałam, bo nie wiedziałam co zrobić. - Halo? Cat jesteś tam? – wcisnęłam czerwoną słuchawkę i szybko oddałam mu telefon.
- Przepraszam, ja… nie chciałam go używać, tylko nie miałam nic na koncie, a przyjaciółka się martwiła…-odeszłam zmieszana.
- Ale ja nie jestem na ciebie zły. - Chwycił moją rękę. – Naprawdę… - Sama nie wiedziałam, co mam odpowiedzieć. Moje serce biło z coraz większą szybkością. Bałam się? A może to dlatego, że miał hipnotyzujące, zielone oczy i ten uroczy uśmiech…
- Eammmmm - Zaśmiał się na moją jakże inteligentną wypowiedź.
- Czy zechcesz zostać ze mną do końca podróży?
- J-j-ja-a-a? – zapytałam, siadając po drugiej stronie.
- Pewnie, że ty! – odpowiedział siadając obok.
- Ej! Zaczekaj! – Nie goniłam go, bo zdałam sobie sprawę, że czekał na ten sam pociąg. Gdy nadjechał wsiadłam do środka jako ostatnia, by go znaleźć... nie udało mi się. Może jednak się pomyliłam? Siadłam w pustym przedziale i postanowiłam zadzwonić do Annette, by powiedzieć jej, gdzie jestem. Nie miałam niestety żadnej kasy na koncie. I wtedy przypomniałam sobie o telefonie tamtego chłopaka. Nikt nie musi wiedzieć, że go używałam, a on przecież nawet się nie przejął tym, że go zgubił!
- Hej! – przywitałam się słysząc głos przyjaciółki w słuchawce.
- No hej! Gdzie się włóczysz? Ja już dawno w domu, a ciebie nie ma.
- Postanowiłam zobaczyć kawałek świata! Jestem na małej wycieczce, ale to nie ważne! Opowiadaj mi tu zaraz, jak na uczelni?
- Całkiem fajnie. Wiesz dziś... – Zaczęła, ale przerwałam jej.
- Ja miałam na myśli jakiegoś fajnego faceta! Masz już kogoś na oku?
- Jest paru przystojniaków, nie powiem, że nie ma wyboru, ale ja się miałam przecież uczyć, a nie rozglądać za mężem!
- No, ale chcesz być potem starą panną z kotami?! Co ci po wykształceniu, jak będziesz sama…? -Zobaczyłam, przed sobą tego chłopaka. Siedział naprzeciw mnie i się uśmiechał.
- No, ale ty jesteś sama… Więc dlaczego przejmujesz się mną bardziej niż sobą? – Nie odpowiedziałam, bo nie wiedziałam co zrobić. - Halo? Cat jesteś tam? – wcisnęłam czerwoną słuchawkę i szybko oddałam mu telefon.
- Przepraszam, ja… nie chciałam go używać, tylko nie miałam nic na koncie, a przyjaciółka się martwiła…-odeszłam zmieszana.
- Ale ja nie jestem na ciebie zły. - Chwycił moją rękę. – Naprawdę… - Sama nie wiedziałam, co mam odpowiedzieć. Moje serce biło z coraz większą szybkością. Bałam się? A może to dlatego, że miał hipnotyzujące, zielone oczy i ten uroczy uśmiech…
- Eammmmm - Zaśmiał się na moją jakże inteligentną wypowiedź.
- Czy zechcesz zostać ze mną do końca podróży?
- J-j-ja-a-a? – zapytałam, siadając po drugiej stronie.
- Pewnie, że ty! – odpowiedział siadając obok.
Tak
minęła mi ta podróż: siedziałam przy nim bez nawet jednego słowa. Jestem
idiotką.
- Tu wysiadam. – oznajmił, gdy pociąg się zatrzymał. Ja nadal siedziałam cicho. –Mam nadzieję, że… Jeszcze się kiedyś zobaczymy. Eeee... No, tak! Można widzieć, jak taka śliczność ma na imię?
- Catherine… - odpowiedziałam mu nieśmiało.
- Więc mam nadzieję, że kiedyś się jeszcze spotkamy, Catherine. - Pocałował mnie w policzek i odszedł. Nie umiałam się ruszyć. Po prostu mnie zatkało. I wtedy zrozumiałam, że ja nie znam jego imienia. Szybko wybiegłam na zewnątrz, lecz już go nie znalazłam. Za to mój pociąg odjechał, a ja znalazłam się w mieście, którego kompletnie nie znałam. Czy może być gorzej?! Mój telefon kompletnie padł. Czyli jednak może…
- Tu wysiadam. – oznajmił, gdy pociąg się zatrzymał. Ja nadal siedziałam cicho. –Mam nadzieję, że… Jeszcze się kiedyś zobaczymy. Eeee... No, tak! Można widzieć, jak taka śliczność ma na imię?
- Catherine… - odpowiedziałam mu nieśmiało.
- Więc mam nadzieję, że kiedyś się jeszcze spotkamy, Catherine. - Pocałował mnie w policzek i odszedł. Nie umiałam się ruszyć. Po prostu mnie zatkało. I wtedy zrozumiałam, że ja nie znam jego imienia. Szybko wybiegłam na zewnątrz, lecz już go nie znalazłam. Za to mój pociąg odjechał, a ja znalazłam się w mieście, którego kompletnie nie znałam. Czy może być gorzej?! Mój telefon kompletnie padł. Czyli jednak może…
__________
Rozdział pierwszy by Monika ^ ^
sobota, 8 czerwca 2013
Prologi
Annette
Witajcie, mam na imię Annette, a właściwie Aneta. Pochodzę z
Polski, jednak w wieku czterech lat przeprowadziłam się z rodzicami do
Manchesteru, gdzie poznałam moją najlepszą przyjaciółkę Catherine. Tak, to trochę dziwne, że dziewczyna
pochodząca z zamożnej rodziny Czartoryskich przyjaźni się z biedną sierotą?
Ano, taki mój własny paradoksik. Do tego jeszcze nigdy nie miałam chłopaka.
Jestem dziewiętnastoletnią studentką dziennikarstwa. Uwielbiam przeprowadzać
wywiady, wiedzieć o wszystkim jako pierwsza. Coś więcej o mnie? Jestem tak
szalona, że Cat czasami się mnie poważnie boi. Uwielbiam imprezować i wariować,
ale kiedy mam taki kaprys po prostu potrafię być nawet za spokojna. Co by tu
jeszcze o mnie… Nienawidzę ludzi, którzy chcą się ze mną przyjaźnić tylko i
wyłącznie ze względu na kasę. Tak, jestem bogata, ale nie lubię się z tym
afiszować. Szczerze mówiąc, to przeprowadzka do Londynu była najlepszą rzeczą,
która mnie w życiu spotkała. Własne mieszkanie z Catherine, nieskończone perspektywy, a co
najważniejsze… najprzystojniejsi faceci na świecie!
Catherine
Nazywam
się Catherine. Zwykła dziewczyna z wielkimi marzeniami i bujną wyobraźnią.
Niestety, nieśmiała i skryta w sobie. Przeprowadzka do Londynu zmieniła w moim
życiu wiele... a może zbyt wiele? Na szczęście jest przy mnie Annette. Ona
zawsze mnie wspierała, tylko, czy tak będzie zawsze? A co jeśli coś się miedzy
nami zmieni, coś popsuje...? Zostanę sama... Boję się tego, nienawidzę być
bezradna. To chyba moja największa wada. Dziwię się Anecie, że w ogóle się ze
mną zadaje. Jestem kompletną ofiarą losu i w dodatku tak upierdliwym
człowiekiem, że nasza przyjaźń jest zjawiskiem paradoksalnym. Zapytacie: czemu
taka jestem? Życie zasadziło mi niezłego kopa w dupę. Manchester, miasto mojego
dzieciństwa. Tak, to tam umarli moi rodzice, to tam wychowywała mnie babcia,
która swoją drogą po paru latach także zmarła. Potem poznałam Annette i
wszystko obróciło się na szczęśliwą stronę. Wyjazd miał mi pozwolić na
zapomnienie, o przeszłości, o porażkach, tak życiowych, jak i miłosnych. Logan...
tak, o nim nie da się tak łatwo zapomnieć. Nie tyle, że go nienawidzę, co siebie
za to, że byłam taką idiotką. Może nienawidzę go za to, że mimo wszystko, co mi
zrobił, wciąż go kocham? W sumie, to Annette namawiała mnie, żeby się tu
przeprowadzić, ja chciałam tylko odejść,
nie ważne gdzie. Londyn był strzałem w dziesiątkę! Wszystko przez
chłopaka z pociągu.
______
Witajcie. Jesteśmy Monika i Agata. Będzie to opowiadanie, mające za zadanie choć w najmniejszym stopniu pogodzenie fanek One Direction i The Wanted. Dobra, chłopaki się kłócą, ale my nie musimy!
Wkrótce pierwszy rozdział autorstwa Moniki, czyli Catherine.
We love you all!
Agata&Monika ;*
Subskrybuj:
Posty (Atom)