czwartek, 20 czerwca 2013

Rozdział drugi

  Siedziałam na kanapie w mieszkaniu. Próbowałam zająć się czytaniem, ale za bardzo martwiłam się o Catherine. Dzwoniła do mnie, ale było to jakieś trzy godziny temu. Ba, nie dzwoniła nawet ze swojego telefonu.
  Postanowiłam nie zaśmiecać sobie głowy zmartwieniami, tylko wstałam z kanapy i poszłam do swojego pokoju. Ubrałam się w różową, obcisłą sukienkę w cętki, która ledwo zakrywała moje pośladki. Zrobiłam lekki makijaż i wyszłam z domu. Wsiadłam do samochodu i pojechałam do najbliższego klubu.
  Chciałam się trochę zabawić. Nie, nie jestem dziwką. Miałam ochotę się trochę odstresować i potańczyć. Weszłam na parkiet poruszając się w rytm muzyki. Było kilku przystojniaczków, nie powiem.  Tańczyłam chyba z pięcioma, ale byłam już tak zmęczona, że postanowiłam napić się czegoś przy barze i pojechać do domu. Mam tylko nadzieję, że gliny mnie nie złapią. Sprawdziłam godzinę. Już trzecia?! Niemożliwe… Ciekawe, co u Cat…?
  Usiadłam na wysokim krześle i zamówiłam małego drinka. Obok mnie siedział bardzo dobrze zbudowany przystojniak.
  - Hej – powiedział z uśmiechem. Odwzajemniłam go i napiłam się mojego napoju. – Jak ci na imię, piękna? – Zarumieniłam się.
  - Annette. – Podałam mu rękę, którą ucałował. – A ciebie jak nazywają?
  - Jestem Bill.
  Gadaliśmy dość długo, a ja wypiłam chyba dziesięć drinków. W końcu poczułam potrzebę, więc przeprosiłam Billa i poszłam do toalety. Załatwiłam, co miałam załatwić, poprawiłam trochę makijaż i wróciłam do mojego „adoratora”.
  - Więc na czym skończyliśmy? – zapytałam sącząc mój napój. Rozmawialiśmy o moich studiach, kiedy poczułam, że kręci mi się w głowie.
  - Przepraszam, Bill, ale chyba powinnam iść do domu. Moja przyjaciółka się pewnie martwi – jeżeli w ogóle wróciła – i do tego jestem już troszkę śpiąca. – Uśmiechnęłam się do niego przepraszająco.
  - Mieszkasz daleko? Może cię odprowadzę, a jutro wrócisz po samochód? Oczywiście, tylko jeśli chcesz – powiedział uśmiechając się szelmowsko. Pokiwałam głową na znak zgody. Byłam coraz bardziej zmęczona.
  Bill objął mnie ramieniem w talii i wyprowadził z klubu. Zaczęliśmy iść. Chciałam mu powiedzieć, że do mnie idzie się w zupełnie inną stronę, ale nie miałam na tyle sił. Doszliśmy do ciemnej uliczki Oczy same mi się zamknęły.  Ledwo powłóczyłam nogami, ale Bill podniósł mnie. Usłyszałam szyderczy śmiech bruneta. Zorientowałam się, o co chodzi. Facet podał mi pigułkę gwałtu!
  Chciałam krzyknąć, uciec, bić się z nim, cokolwiek, ale… byłam sparaliżowana! Słyszałam wszystko, byłam świadoma, lecz nie mogłam się ruszyć. W co ja się wpakowałam…
  Z oddali usłyszałam kilku mężczyzn. No pięknie, po prostu świetnie!
  - Bill, niezłą sztukę wyhaczyłeś, szacun, stary! – krzyknął jeden z nich. Niech to będzie szybkie i bezbolesne, błagam… Poczułam, jak ktoś łapie mnie za podbródek. To chyba ten, który nazwał mnie „niezłą sztuką”. – Hej, piękniutka, zabawimy się? – Normalnie, to utrąciłabym takiemu ręce i jaja, ale, że znajdowałam się w takiej, a nie innej sytuacji…
  Jeden z mężczyzn odsunął drzwi od samochodu, a Bill położył mnie na podłodze auta. Niech to się skończy, uśpijcie mnie na ten moment, czy coś…
  Któryś z nich położył rękę na moich kostkach i zsunął mi moje szpilki. Zaczął posuwać się dalej. Pomasował moje kolano. Uch, gdybym miała taką możliwość, to pewnie bym zwymiotowała. Przesunął swoją dłoń jeszcze wyżej, znajdował się już na udzie, zjechał na chwilę na podudzie, by tylko bardziej mnie upokorzyć. Chciało mi się płakać ze wstydu i strachu. Jego ręka przeszła już pod moją sukienkę. Z jednej strony dobrze, że była obcisła, bo facet miał pewne problemy, ale z drugiej źle, bo wsunął rękę między moje nogi. Ubranie mi się podwinęło, gość przesunął rękę na mój brzuch zahaczając przy tym gumkę od moich majtek. Zabijcie mnie, błagam! Mężczyzna był już przy moim staniku, prawie złapał moją pierś, ale jego ręka nagle zniknęła, ktoś go ode mnie odciągnął. Usłyszałam szarpaninę, przekleństwa i krzyki.
  Po paru minutach zorientowałam się, że moi oprawcy leżą na ziemi, najprawdopodobniej ze zmasakrowanymi twarzami. Gdybym mogła, odetchnęłabym z ulgą.

  Mój wybawca wyciągnął mnie z auta, usadowił w innym samochodzie i odjechał. Zasnęłam…
_________
Rozdział drugi by Agata :D
Wiem, troszkę drastyczny. Przepraszam, że musieliście czekać tyle czasu, ale miałam pewne problemy z internetem i tata zabrał mi laptopa. 
Rozdział trzeci ukaże się w wykonaniu Moniki - Catherine już wkrótce.
I love you all!
Agata ;*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz